Kuba Kucharski w sierpniowym wywiadzie dla Gazety Olsztyńskiej

Prezentujemy fragment wywiadu (sierpień 2020 r.)

15 lat temu młody mrągowianin wyruszył do USA w ramach programu Work & Travel aby zdobywać nowe doświadczenia, poznawać nowe miejsca i ludzi. Nie spodziewał się, że to co go spotka tak odmieni jego życie. Kuba Kucharski wciąż wraca do tych wspomnień.

Mija 15 lat od czasu, kiedy Katrina nawiedziła Stany Zjednoczone. Gdybyś miał możliwość cofnięcia się w czasie, a jednocześnie miał tę wiedzę, którą masz teraz, to czy zdecydowałbyś się na wyjazd do USA?

Zdecydowanie wyjechałbym ponownie. Pobyt w Nowym Orleanie, a następnie wydarzenia związane z przejściem przez Nowy Orlean huraganu Katrina oraz tym, że w pewnym momencie musiałem wręcz walczyć o życie, spowodowały, że zmieniłem się jako człowiek. Z dwudziestoletniego chłopaka momentalnie stałem się mężczyzną, który nie myślał tylko o sobie, a wręcz przeciwnie czuł się odpowiedzialny za innych ludzi. Widziałem z bliska ogromną tragedię ludzką, której wcześniej nawet w filmach nie oglądałem. To doświadczenie pozwoliło mi spojrzeć inaczej na drugiego człowieka i na nasze życie – zrozumiałem, jak bardzo jest ono kruche. Być może gdybym nie pojechał do Nowego Orleanu, a od razu tak jak planowałem do Nowego Jorku,  to do dziś pewne wartości niematerialne byłyby dla mnie niedostrzegalne. Mam tu na myśli przede wszystkim to, że w życiu nie liczą się tylko pieniądze, kariera czy dbanie o własne potrzeby.

Zostałeś odcięty od świata na stadionie razem z ok. 30 tys. ludzi. W jednym z ostatnich wywiadów porównałeś to do obecnego „lock downu” związanego z COVID-19. Jednak patrząc na skalę obu zjawisk ciężko to chyba ze sobą porównywać?

Według mnie jest wiele rzeczy wspólnych.  Jeśli chodzi o skalę, to owszem, masz rację, trudno to porównywać. Ale moim „lock downem” był właśnie wspomniany kilkudniowy pobyt na stadionie Superdome. Z minimalnymi racjami żywieniowymi, bez wody, czynnych toalet, w ogromnej „puszce” (tak nazywam stadion), która pod wpływem wysokiej temperatury i braku klimatyzacji każdego dnia zabierała nam „tlen do życia”. Więc mogę powiedzieć, że doskonale wiem, co czują ludzie, którzy muszą przejść kwarantannę. Widziałem ludzi, którzy z dnia na dzień stracili dobytek życia, stracili bliskich, stracili sens do życia, byli tak skrajnie wyczerpani psychicznie, że było im wszystko jedno – czy odejdą dziś z tego świata, czy zostaną na nim dłużej. Sam też miałem momenty zwątpienia. Uważam, że mój „lock down” mimo że na mniejszą skalę, był jednak bardziej wynaturzony.

Podobno jest szansa nawet na film? Zdradzisz coś więcej na ten temat?

To kolejny z celów, który chcę zrealizować po przetłumaczeniu książki, bo to otwiera wiele kolejnych drzwi. Najpierw trzeba doprowadzić do napisania scenariusza filmowego. Na ten temat toczą się już zaawansowane rozmowy. Informacja, którą mogę się podzielić na dzień dzisiejszy, to fakt, że napisanie scenariusza po przetłumaczeniu książki na język angielski zaoferował jeden z brytyjskich scenarzystów, na co dzień także autor kilku książek. Do momentu podpisania ostatecznej, finalnej umowy sporządzonej przez prawników, niestety nie mogę zdradzać szczegółów. A potem już prosta droga do wersji filmowej mojej opowieści. Czyż nie byłoby wspaniale, gdyby dzięki waszej pomocy powstał w niedalekiej przyszłości fabularyzowany film o zasięgu światowym? Wiem, że dziś to są jeszcze tylko marzenia, ale prowadziłem już wiele nieoficjalnych rozmów z osobami pracującymi w Hollywood, a ich przebieg był dla mnie całkiem budujący.

Chciałem Cię zapytać o Twoją znajomość z Kamilem Bednarkiem. Znajomość, którą obaj określacie przyjaźnią. Jak do tego doszło?

Z Kamilem poznaliśmy się przypadkiem w samolocie. Zarówno on jak i ja lecieliśmy na wakacje. Nie wchodząc w szczegóły, zaczęło się od tego, że założył mi na uszy słuchawki, które wówczas testował, a które świetnie wygłuszały dźwięk. Chciał się tym z kimś podzielić, a że siedziałem obok, to podzielił się tym ze mną. Zupełny przypadek. W ten sposób od słowa do słowa zaczęliśmy naszą znajomość. Następnie już w Polsce zaprosił mnie na koncert do Wrocławia, potem na kolejne. I tak już zostało. Przyjaźnimy się, wspieramy, możemy na siebie liczyć. A korzystając z okazji, mając nadzieję, że będzie miał okazję przeczytać ten wywiad – serdecznie go pozdrawiam.

Cały wywiad dostępny tutaj:

Kuba Kucharski_Gazeta_Olsztynska

Udostępnij